Często mówi się, że chociaż żyjemy w tłumie, to tak naprawdę jesteśmy sami. Niektórzy twierdzą nawet, że samotność to najpoważniejsza choroba XXI wieku, która skutecznie odbiera szczęście nawet najsławniejszym, najpiękniejszym i najbogatszym. Niestety nas również ona dotyka. Bo nieraz czujemy, że nawet ci, których uważamy za najbliższych, są tak bardzo pogrążeni w swoich sprawach, że są od nas daleko duszą, a niejednokrotnie także i ciałem. Dlatego jeszcze bardziej zamykamy się na nich, a oni na nas, i wszyscy stajemy się coraz bardziej samotni. Ale przecież nie jest dobrze, żeby człowiek był sam! (zob. Rdz 2,18).
Bóg doskonale o tym wie, dlatego pragnie być nieustannie obecny w naszym życiu. Samotność, której doświadczamy, skłoniła Go do pozostania wśród nas w Eucharystii, aby już nigdy nikt nie czuł się samotny. To właśnie w Eucharystii Bóg w najwyższym stopniu zrealizował obietnicę, którą złożył, objawiając swoje imię. Kiedy bowiem Mojżesz na górze Horeb pytał o nie Boga, usłyszał w odpowiedzi: „JESTEM, KTÓRY JESTEM” (zob. Wj 3,14-15). Można je przetłumaczyć jako: „Byłem, jestem i będę Tym, który był, jest i będzie”. Zatem imię Boga brzmi: „JESTEM”, a dokładniej – „JESTEM OBECNY I DZIAŁAM”. Tym imieniem wielokrotnie określał się sam Jezus, chociażby wtedy, gdy przyszedł do swoich uczniów, krocząc po rozszalałym jeziorze i uspokajając ich słowami: „Odwagi! JA JESTEM, nie bójcie się!” (Mt 14,27). Odchodząc zaś do nieba, zapewnił ich: „JA JESTEM z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Eucharystia jest zatem objawieniem tego imienia Boga. Jest misterium Jego obecności pośród swojego ludu, który tak często doświadcza różnego rodzaju samotności. Kto wierzy w to misterium Jego obecności w Najświętszym Sakramencie i często Go odwiedza w kościele, ten nigdy nie czuje się samotny… nawet jeżeli niejednokrotnie jest fizycznie sam.
O tej szczególnej obecności Boga pośród nas w Najświętszym Sakramencie przypomina nam wieczna lampka paląca się przy tabernakulum. To światło powinno płonąć nieustannie, ponieważ obecność Chrystusa pośród nas nigdy się nie kończy. Nawet jeżeli nikt nie jest obecny w kościele, to On jest ciągle obecny i czeka na tych, którzy doświadczają jakiejkolwiek samotności. Dlatego ta lampka jest najczęściej koloru czerwonego, który przypomina o niezwykłej miłości Boga okazanej nam w tej sakramentalnej obecności. Jeżeli więc samotność jest jedną z najpoważniejszych chorób XXI wieku, to obecność Chrystusa w Eucharystii jest na nią najskuteczniejszym lekarstwem. Czy zechcemy je przyjąć?
Modlitwa przed Mszą Świętą:
Z Psalmu 139: „Przenikasz i znasz mnie, Panie, Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję. Z daleka spostrzegasz moje myśli, przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę, i znasz wszystkie moje drogi […]. Ty ze wszystkich stron mnie ogarniasz i kładziesz na mnie swą rękę” (Ps 139,1-3.5). Dziękujemy Ci, Panie, za Twoją obecność w Eucharystii. Dziękujemy, że swoją czułą obecnością wypełniasz naszą samotność. Niech nieustannie przypomina nam o tym blask wiecznej lampki. Otwieramy teraz przed Tobą nasze serca i prosimy, abyś zechciał do nich wejść i się rozgościć. Przyjdź do nas, Panie, bo w Twojej obecności nikt nigdy nie jest sam. ks. Michał Dąbrówka.