Tajemnica Eucharystii – Chleb z Nieba.

with Brak komentarzy

„Nie mam już siły… jestem zmęczony… nie daję rady” – jakże często słyszymy te słowa albo sami je wypowiadamy. Brak sił – to powszechne doświadczenie naszego życia. Warto jednak przypomnieć sobie to, co pewnie nieraz słyszeliśmy w dzieciństwie: „Musisz dużo jeść, żeby mieć siły!”. Jeśli więc dzisiaj brakuje nam sił, to może dlatego, że za mało jemy. Ale przecież żołądek mamy pełny… Dlaczego więc brakuje nam sił? Bo zbyt rzadko posilamy się przy stole eucharystycznym. Jezus mówi bowiem w Ewangelii: „Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne” (J 6,53-54). A zatem brakuje nam sił, bo choć jemy dużo i nierzadko zdrowo się odżywiamy, to jednak zapominamy o „chlebie z nieba” (zob. KKK 1331). Dlatego Bóg na każdej Mszy Świętej zaprasza nas do stołu, którym jest ołtarz. Bo On wie, że musimy dużo jeść tego chleba, żeby mieć siły do życia. Musimy dużo jeść tego „chleba z nieba”, żeby mieć „życie w sobie”.

Pojawia się jednak pytanie, o jakie „życie” chodzi Jezusowi. Przecież każdy z nas żyje – oddycha, porusza się, normalnie funkcjonuje. Tymczasem Jezus mówi nam, że jeżeli nie będziemy przyjmowali Jego Ciała jako pokarmu, to umrzemy – nie będziemy mieli „życia w sobie”. Ta zagadka zostaje wyjaśniona, kiedy sięgamy do tekstu greckiego wspomnianej Ewangelii. Jezus, mówiąc w niej o „życiu”, nie myśli o jego wymiarze biologicznym. Używa bowiem greckiego słowa zoe [czyt. dzoe]. Chodzi Mu więc o życie w wymiarze duchowym. Gdyby chodziło Mu o życie biologiczne, to użyłby słowa bios (od którego pochodzi znane nam słowo „biologia”, określające naukę przyrodniczą zajmującą się badaniem życia i organizmów żywych). Dlatego właśnie Jezus mówi o tym, że kto Go spożywa, ma życie „w sobie”. Bo możemy żyć, ale nie mieć życia „w sobie”. Każdy z nas ma bios, ale niestety nie każdy ma zoe [czyt. dzoe].

To życie, które daje nam Jezus w Eucharystii, jest zdolnością do życia dla innych, a nie dla siebie. Kiedy karmimy się tym „Chlebem z nieba”, to sami stajemy się – zgodnie ze słowami świętego brata Alberta – „jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”. Nakarmieni tym chlebem, możemy nakarmić sobą tych wszystkich, których Bóg postawił przy nas, a którzy są głodni miłości. Natomiast bez tego chleba coraz bardziej brakuje nam sił, jesteśmy zmęczeni i nie dajemy rady. Bo musimy dużo jeść tego „chleba z nieba”, żeby mieć siłę… by kochać.

Modlitwa przed Mszą Świętą:

Panie Jezu Chryste, Chlebie najcichszy, otul mnie swym milczeniem, ukryj mnie w swojej bieli i wchłoń moją ciemność. Proszę Cię, abyś w tej Eucharystii przemienił mnie w siebie, bym jak Ty stał się chlebem. Potem pobłogosław mnie, połam i rozdaj łaknącym braciom. A ułomki chleba, które zostaną, rozdaj tym, którzy nie wierzą w swój głód. Proszę Cię, przemień mnie w siebie, bym jak Ty stał się chlebem. Nakarm mną tych, którzy są głodni miłości. Ks. Michał Dąbrówka.